poniedziałek, 6 października 2008

Jak spada, to dojrzewa

Kolejny polityk zepchnięty de facto w polityczny niebyt zaczyna ciekawe i w miarę sensowne rzeczy mówić. Chodzi rzecz jasna o Ludwika Dorna, który powolutku zmierza ku sytuacji, w jakiej znalazł się Jan Rokita: pozbawiony wpływów w partii, grzecznie obskubany ze wszystkich zwolenników, zmarginalizowany - i pewnie już wkrótce poza formalnymi strukturami PiS-u.

Stefan Kisielewski ukuł powiedzonko o politykach i jabłkach: jabłko jak dojrzewa, to spada, a polityk jak spada, to dojrzewa. Rzeczywiście coś w tym jest, bo obaj panowie, wolni od partyjnego rygoru i obowiązku pieprzenia rozmaitych farmazonów, zaczęli mówić ciekawe rzeczy.

Inna sprawa, że nie ma się co tak tym ekscytować, bo jeśli kiedykolwiek mieliby na owej szczerości zbić kapitał polityczny i do czynnej polityki wrócić, stawiam dolary przeciwko orzechom, że natychmiast zdolności do pitolenia im odrosną.

Brak komentarzy: