poniedziałek, 5 września 2011

Poor bastard

Znowu to samo. Problemy z pojęciami. Weszliśmy w epokę multukulturalizmu już dawno temu, ale słownik ciągle jeszcze ma z tym problemy. Cleese oczywiście mówiąc o Anglikach miał na myśli tych Anglików, których oglądamy w skeczach Monty Pythona tworzonych dawno temu: rodowitych, tradycyjnych mieszkańców Wyspy. Kilkadziesiąt lat później określenie Anglik już nie jest tak ostre i dobrze zdefiniowane, bo tyczy się raczej obywatelstwa niż narodowości. A przynajmniej tak było przez czas jakiś, gdy metropolia Korony Brytyjskiej nasiąkała innymi nacjami i można było wskazać ich narodowość bez trudu.

Dziś w Anglii są już pełnoprawni członkowie tego narodu (w końcu tam się urodzili), chociaż nie mają jeszcze długiego rodowodu, wszak na wyspie przebywają przez jedno czy dwa pokolenia. Anglia, Francja i Niemcy są już w epoce, kiedy przynależność do narodu i do rasy, i do religii już się nie pokrywają ze sobą w takim stopniu, jak kiedyś. Dostało się biedakowi za to, że ciągle jeszcze myśli starymi kategoriami. No ale jak ma mysleć facet, któremu stuknęła siedemdziesiątka? Nowocześnie? Giw mi a fakin brejk...

Amplify’d from wiadomosci.onet.pl

Burza po słowach znanego aktora o Londynie

John Cleese, fot. PAP/EPA

Gromy spadły na Johna Cleesa, popularnego brytyjskiego komika - znanego chociażby z grupy Monty Pythona, po tym jak powiedział, że "Londyn nie jest już angielskim miastem".


Według 71-letniego komika Londyn uzyskał organizację Igrzysk Olimpijskich w przyszłym roku z powodu swojej multikulturowości. Dodał jednak, że coraz trudniej jest znaleźć prawdziwego Anglika, a macierzysta kultura stała się zbyt hulaszcza.


Cleese, który aktualnie występuje w Sydney w Australii, został zapytany co myśli o ostatnich zamieszkach w Anglii. - Nie jestem pewien co dzieje się w Wielkiej Brytanii. Nie wiem co dzieje się w Londynie, ponieważ Londyn nie jest już angielskim miastem - odparł aktor.


- Ostatnio odwiedził mnie mój przyjaciel z Kaliforni. Kiedy szliśmy King's Road powiedział do mnie: a gdzie są wszyscy Anglicy? - opowiadał Cleese. Komik mówił, że nie ma nic przeciwko innym kulturom i cieszy się, kiedy jest nimi otoczony. - Ale kiedy macierzysta kultura aż tak rozpustna, hulaszcza, to zaczynasz się zastanawiać co się dzieje - dodał.


Wypowiedź Cleesa skrytykowało wiele osób, w tym burmistrz Londynu Boris Johnson, który powiedział, że różnorodność Londynu to powód do radości.


Londyn to jedno z największych miast świata. Więcej niż jedna czwarta jego mieszkańców, to mniejszości narodowe, a w mieście rozbrzmiewa aż 300 różnych języków.

Read more at wiadomosci.onet.pl
 

4 komentarze:

Magda_S pisze...

ja tam się z nim zgadzam! mój były narzeczony, ten od podłóg, jak był w Londynie to mówił, że w życiu nie widział takiej ilości Hindusów naraz.

i ta wszechobecna polityczna poprawność - nie możesz żyć w zgodzie z własną macierzysta kulturą, żeby przypadkiem nie urazić kultury napływowej.

Paranoja i absurd niczym wielki dwugłowy smok, zjada swój ogon!

Trinevo pisze...

No toteż ja właśnie o tym. Z tego się robi poważny problem, takie rozmaite konflikty się będą jeszcze długo ucierać, tym bardziej, że jest armia klakierów, która 'starą Europę' wali po łbie przy byle okazji, żeby pokazać, jaka to jest otwarta i tolerancyjna na zasadzie "nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji". A potem, jak hołota wychodzi na ulice i pół miasta rozpierdala, to albo woda w usta, albo jakieś gówniane tłumaczenia, że ucisk, że brak perspektyw, że to, że tamto. Ja tam bym Cleesa ozłocił, gdybym tylko mógł...

Magda_S pisze...

i to wszystko doprowadza do takich tragedii, jak w Norwegii..

bo w tym wszystkim rozsądku brak!

Trinevo pisze...

Ja bym to inaczej wymyślił, jakbym sam układał świat. Wszystko byłoby super!!! Mucha by nie siadała.